Forum literackie pisarzy początkujących!

Forum zostało stworzone z myślą dla pisarzy początkujących!

Ogłoszenie

Nabór do grona moderatorów (max 5)

#1 2014-04-23 23:06:57

 sarmata09

Nowicjusz

Skąd: Mrągowo
Zarejestrowany: 2014-04-23
Posty: 3
Punktów :   

Śpiew stali

Z nieba lał się deszcz. Było tak od kilku dni, więc ziemia była rozmięknięta, usiana wielkimi kałużami. Oparłem się o wielki dąb. Przynajmniej z tej strony nikt mnie nie zaatakuje. Sprawdziłem, czy miecz sprawnie wychodzi z pochwy.
Wokół zaczęły pojawiać się szare, zakapturzone postacie. Nikt nie niósł pochodni, nie potrzebowali ich. Właśnie kończyła się obława, tyle, że dziś to ja byłem wilkiem. Na początku dwóch, potem czterech, pięciu, siedmiu. Liczba przeciwników zwiększała się z każdą sekundą.   
   Przez chwilę rozważałem, czy nie uderzyć póki jest ich mało, ale zaraz stłumiłem tę myśl. Tam dalej w mroku było ich znacznie więcej.
   Postacie nie używały łuków.  Tylko niektórzy używali włóczni lub toporów. Reszta używała ciężkich mieczy z obustronnym ostrzem.
   Chwile później otaczał mnie już zwarty krąg. W mroku nie potrafiłem policzyć ile ich tam było. Jakby na sygnał wyciągnęli broń i powoli, krok za krokiem, zaciskali pierścień. Szybko wybrałem według mnie najsłabszy punkt i płynnie ruszyłem do ataku. Miecz błyskawicznie znalazł się w mojej ręce. Półobrót, szybkie cięcie i jeden z przeciwników upadł na ziemie. Stojący obok niego próbował skrócić mój żywot, jednak szybka zasłona i kontratak wystarczyły, żeby to on spotkał się z bogami.
   Wtedy ich szyk się rozpadł. Piękny moment. Przyprawiłem o śmierć kilku przeciwników i z powrotem oparłem się o drzewo w pozycji wyjściowej, z lekko ugiętymi kolanami,  w lekkim rozkroku w obu rękach trzymając miecz.
   Ta walka była z góry przegrana, ale zanim zdechnę pośle ich trochę do piekła, żebym się tam sam nie smażył. Gdy któryś z przeciwników wyprowadzał cięcie szybko zastawiałem się i kontratakowałem. Byli dobrymi szermierzami, ale w starciu ze mną nie mieli wielu szans. Tyle, że ich było wielokrotnie więcej.
   Poczułem, jak topór miażdży mi lewą rękę. Syknąłem z bólu i zabiłem kolejnego przeciwnika. Po chwili włócznia wbiła mi się w nogę. Powoli zaczęły opuszczać mnie siły. Zwiększyłem szybkość zadawanych cięć, to jednak nie pomogło.  Kolejny cios trafił mnie w brzuch.  Padając powaliłem jeszcze jedną z szarych postaci.
   Poczułem jak śmierć bierze mnie w swoje objęcia.  Zrozumiałem, że leże na ziemi. Czując jak ciężkie miecze miecze tną  moje ciało powoli traciłem przytomność.

   Jedna z szarych postaci gestem powstrzymała resztę. Wszyscy zrobili mu przejście i ustawili się kręgiem. Podniósł swój miecz i wbił go w serce leżącej postaci.

   Poczułem uderzenie miecza. Zrozumiałem, że unoszę się ku górze. Pode mną zostało moje ciało i krąg szarych postaci…
                                                                                                                     ***
   Kawałek metalu nabrał czerwonej barwy. Kowal wziął w ręce szczypce i wyciągnął go z paleniska. Następnie położył na kowadle i wziąwszy w swą silną, spracowaną dłoń ciężki młotek zaczął kształtować metal na miecz. Stal rozpoczęła swój śpiew.
   Na kowadle powoli kształtowało się ostrze. Kilka uderzeń, przerwa, znów kilka uderzeń. Nigdy kilka razy w to samo miejsce. To była dobra stal. Potrzebowała umiejętnego kucia.
   Kowal był w tym najlepszy w całej Dolinie jak ona długa i szeroka. A sława jego sięgała dalej, aż do granicy, a nawet w Raagaku można było o nim usłyszeć.
   Zmienił młotek na mniejszy, aby ukształtować krawędzie. Miecz powinien być ostry po wykuciu, a nie po naostrzeniu. Naostrzyć można byle kawałek metalu. To też była umiejętność, której zazdrościli mu kowale z całej okolicy.
   Ostrze straciło swój czerwony kolor. Kowal z powrotem włożył kawałek metalu do paleniska i zaczął dmuchać w nie miechem. Kiedy z powrotem metal nabrał odpowiedniej barwy pieśń została wznowiona.
   Po zrobieniu strudziny i dopracowaniu kształtów ostrze było już skończone. Kowal odłożył swoje narzędzia. Pieśń została zakończona.
   Każdy dobry miecz musi być przedłużeniem ramienia. Należało go dopasować do ręki właściciela. Dlatego nie robi się rękojeści razem z ostrzem.
   Wygasił palenisko i zawiesił ostrze na ścianie, gdzie będzie wisiało i czekało na swojego właściciela, który będzie zabierał innym ludziom życie do czasu, gdy ostrze jego przeciwnika jemu samemu żywot  zabierze. Wtedy miecz zmieni właściciela.
                                                                                                                        ***
   W mury ponownie uderzyły kamienie wystrzelone z trebeuszy. Stare, grube mury popękały, jednakże nie wytworzyła się w nich wyrwa. Na szczęście. W mieście panował straszny głód, a ciągłe szturmy nie dawały chwili wytchnienia obrońcom. Mimo to miasto ciągle się broniło.
   Przeszedłem się ponownie po południowym odcinku muru, który był najbardziej atakowany. W nim znajdowała się główna brama. Z pleców zdjąłem łuk i przyszykowałem się do walki. Nie wiadomo kiedy nastąpi kolejny szturm. Ten kolejny może być ostatnim. Było już strasznie mało obrońców. Żaden z oddziałów nie miał połowy stanu sprzed rozpoczęcia oblężenia, mimo że do walki zwerbowano wszystkich mogących utrzymać broń w rękach.
   Nagle usłyszałem miarowy łomot werbla. Dowódcy szybko wydali rozkazy i wszyscy obrońcy wybiegli na mury. Pozostała już tylko garstka łuczników nałożyła cięciwy na łuczyska. Każdy przygotował sobie kilka kołczanów strzał.
   Znalazłem sobie wygodne miejsce za zębem muru. Brakowało tam kilka cegieł, więc mogłem stąd spokojnie strzelać wiedząc, że jestem bezpieczny. Żadna strzała nie mogła mnie trafić.
   Powoli zza linii szańców zaczęły powoli, miarowo maszerować szeregi wroga. A między szeregami pchany przez dwudziestu ludzi toczył się taran. Chroniący go dach pokryty był niewyprawionymi skórami, aby płonące strzały nie miały możliwości rozniecić na nim ognia.
   Łucznicy wypuszczali w atakujących grad strzał, to jednak nie dało dużo. Po chwili taran znalazł się pod bramą, a wrodzy żołnierze stawiali drabiny przy murach. Za szeregami powoli toczyły się machiny.
   Zrozumiałem, że to koniec. Z nimi przeciwnik miał pewność, że dzisiejszy szturm będzie dla nas klęską. Zwykłemu atakowi byliśmy w stanie jeszcze się oprzeć. Ale nie szturmowi z machinami. Wierze oblężnicze stanowiły dla nas zgubę. Ocalić mógł nas tylko cud. Ale on nie chciał nastąpić.
   Wydałem rozkaz będącym przy mnie obrońcom, aby strzelali tylko do atakujących wspinających się na drabiny i pchających taran. Po zabiciu kilku przeciwników skończyły mi się strzały. Wyciągnąłem z pochwy piękny, półtoraręczny miecz zrobiony z najlepszej stali jaką można było wydobyć. Poza tym był cholernie ostry i nie wymagał ostrzenia. Był zajebisty. Zaczekałem, aż pierwszy przeciwnik wespnie się mury i jednym płynnym cięciem pozbawiłem go głowy. Spojrzałem w dół i zobaczyłem jak bezgłowe ciało zwala z drabiny kilku atakujących.
   Taran uderzał miarowo w bramę. Stara, dębowa, wzmocniona okuciami i sztabami brama naruszona wieloma atakami zatrzeszczała ponuro. Wraz z każdym uderzeniem powiększało się pęknięcie powstałe na jej środku.
   Wrogów na murach było coraz więcej. Wydałem rozkaz, aby się wycofać do Twierdzy leżącej w centrum miasta. Walcząc zaciekle postanowiłem zostać na murach. W Twierdzy można by się bronić jeszcze góra trzy dni. Bez pomocy z zewnątrz i tak byliśmy skazani na klęskę.
   Na murze pozostali tylko nieliczni obrońcy. Reszta albo się wycofała, albo zginęła. Powoli zaczęli okrążać mnie wrogowie. Szybko zabiłem stojącego najbliżej mnie. Kolejny zdał pchnięcie. Szybki kontratak i kolejny przeciwnik pożegnał się z życiem. Jednak jego miejsce zajęło dwóch kolejnych. Szybkie zastawy i jak najwięcej pchnięć. Mały młynek. Cięcie w lic. Zastawa. Oparłem się o mur. Wokół stali już tylko wrogowie. Nagle poczułem jak w lewe ramie wbija mi się strzała. Nie zdążyłem zrobić kolejnego pchnięcia. Kilka mieczy na raz cięło mnie z brzuch, ręce i głowę. Poczułem jak lecę w dół. Kątem oka zobaczyłem białą flagę na murach Twierdzy. Nie - pomyślałem i świadomość zgasła.

Ostatnio edytowany przez sarmata09 (2014-04-23 23:07:43)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
https://kamienie-dekoracyjne.pl/ admigo.net.pl Gdynia ośrodki wypoczynkowe hipopotam